8 lutego 2023

SsangYong Torres. Nowy SUV ma odmienić wizerunek marki.

SsangYong Torres

SsangYong Torres ma być tym, czym kiedyś Ceed dla Kii. Przynajmniej tego życzyłby sobie koreański producent. Samochód jest atrakcyjnie zaprojektowany i solidnie wykończony. Jego rozmiar pozwala konkurować z Toyotą Rav4 i Nissanem X-Trailem.

Do Warszawy auto demonstracyjne przyjechało prosto z Chile. To ukłon Koreańczyków w stronę polskiego i europejskiego rynku, na którym SsangYong chce odnieść sukces. Jest ku temu spora szansa, bo wzrosty sprzedaży są tutaj naprawdę obiecujące. W ubiegłym roku w Europie sprzedano ponad 18 tys. aut marki, co jest wynikiem lepszym o około 50 proc.

W Polsce wzrost jest jeszcze większy, bo sięgnął ponad 400 proc. Owszem marka startowała z dość niskiego poziomu 371 szt., ale i tak 1706 sprzedanych samochodów to wynik lepszy od wielu innych wydawałoby się bardziej znanych marek.
Najpopularniejszym modelem SsangYonga w ubiegłym roku był Korando (774 szt.), Tivoli (515 szt.) i Tivoli Grand (238 szt.). Torres do sprzedaży trafi dopiero jesienią, więc wynik będzie mógł poprawić nieznacznie.

Czym Jest SsangYong Torres?

To SUV średniej klasy rozmiarami wpasowany między mniejsze Korando (4,45 m) a większego Rextona (4,85 m). Nie przeszkadza mu w tym fakt, że powstał na platformie i z wykorzystaniem napędu Korando. Jest jednak większy (4,7 m), przez co bardziej przestronny a stylistycznie gra zupełnie w innej lidze. No i dzięki swoim wymiarom może konkurować z Toyotą Rav4 (4,6 m) i Nissanem X-Trailem (4,68 m).

SsangYong Torres

Nadwozie jest zaprojektowane w stylistyce wyprawowo-militarnej. Dość kanciaste z rzadko spotykanymi dodatkami jak choćby plastikowe uchwyty na masce czy czerwony uchwyt na linkę w przednim zderzaku. Kwadratowe jest tutaj niemal wszystko, reflektory, tylne lampy oraz wloty powietrza w zderzakach.

Trochę jak Jeep

Grill z kolei to charakterystyczne pionowe żebra do złudzenia przypominające te z Jeepa. Trudno się jednak dziwić, w końcu historia SsangYonga rozpoczęła się tak naprawdę od licencyjnej produkcji Jeepa C1 na potrzeby amerykańskiej armii.

Nadwozie ma pudełkowaty kształt z mocno zarysowanym słupkiem C. Patrząc na sylwetkę Torresa, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z samochodem terenowym. Nadwozie jest wysoko zawieszone, całość dopełniają plastikowe osłony nadkoli i progów. Na tylnej klapie nie ma jednak koła zapasowego, a klamka jest przesunięta na prawą stronę. Może to sugerować, że klapa bagażnika otwiera się na bok. Nic bardziej mylnego. Otwiera się tradycyjnie do góry i kryje olbrzymi bagażnik o pojemności 700 l.

Silnik z Korando

Wnętrze także jest nowoczesne i kompletnie inne od tego znanego z poprzednich modeli. Torres ma trzy wyświetlacze. Dwa są dotykowe. Górny ma 9 cali i umożliwia sterowanie multimediami, dolny jest mniejszy (8 cali) i służy do ustawiania klimatyzacji. Jest lekko pochylony, trochę tak jak w Audi i Porsche. Nie wiedzieć jednak czemu przy próbie zwiększania temperatury ten sam obraz pojawia się także na górnym wyświetlaczu. Być może czemuś ma to służyć. Najważniejsze, że materiały wykończeniowe i ich spasowanie sprawia jeszcze lepsze wrażenie niż w znanym Korando czy Rextonie. To duży postęp.

Pod maską pracuje znany z Korando turbodoładowany silnik benzynowy 1.5 l. T-GDi o mocy 163 KM (280 Nm). Auto dostępne będzie w wersji z napędem na przednią lub obie osie z manualną 6-biegową, lub automatyczną (6 biegów) japońską skrzynią AISIN. Dokładnie tak jak w Korando.

Po wakacjach

W salonach auto pojawi się po wakacjach. W listopadzie do gamy dołączy wersja elektryczna (BEV). Ile będzie kosztował Torres? Jak powiedział nam Jerzy Prządka, członek zarządu SsangYong Polska, trwają jeszcze negocjacje z fabryką.

– Dążymy do tego, by podobnie jak wymiary auta, także cena wpisywała się pomiędzy Korando a Rextona – dodał Prządka.

Wszystko wiec wskazuje na to, że Torres wyceniony zostanie pomiędzy 84 990 zł a 196 990 zł, czyli gdzieś około 120-130 tys. zł w podstawie.

Ssangyong Torres - GALERIA

SsangYong Torres
SsangYong Torres