1 czerwca 2021

Porsche wczoraj i dziś

Porsche wczoraj i dziś
fot. Porsche AG
Jeszcze dwie dekady temu produkty marki Porsche stanowiły egzotyczny widok na ulicach naszego kraju. Jedenastka w wersji Turbo mogła śmiało rywalizować z UFO pod względem wrażenia, jakie robiła na Kowalskim. Na nowe egzemplarze mogli pozwolić sobie nieliczni, z kolei używane cieszyły niewielką grupę pasjonatów. Krajowy park maszynowy produktów z Zuffenhausen w zdecydowanej większości stanowiły przystępne wówczas cenowo transaxle z serii 924 i 944. Przez purystów i tak nieuznawane za „prawdziwe” Porsche. Pomyśleć tylko, że oficjalny importer sprowadzał wówczas do kraju zaledwie kilkanaście nowych 911-tek i Boxsterów rocznie, a o jakimkolwiek Porsche Centrum mogliśmy najwyżej pomarzyć. 

Porsche dla (bogatych) mas

Nadejściu nowego millenium towarzyszył boom gospodarczy. Gdy rozpędził się na dobre po zawirowaniach lat 90-tych, pozwolił na zwiększenie zasobności portfela wielu rodaków. Ci, którzy odnieśli wyróżniające się sukcesy zaczęli z kolei rozglądać za pojazdami, które podkreślą ich status lub staną się ucieleśnieniem dotychczasowych, motoryzacyjnych marzeń. Porsche, które w latach 90-tych omal nie doświadczyło bankructwa, również złapało wiatr w żagle. Nastąpiło to głównie dzięki unowocześnieniu systemu produkcji i świetnej sprzedaży modelu 996 i 986.

Niemcy nie spoczęli na laurach i dobrze odczytując ducha czasu, w 2003 roku wprowadzili na rynek swojego pierwszego SUV-a – Cayenne. Nowy model przyprawił purystów o zawał serca – już drugi w ostatnich latach, po rezygnacji z silników chłodzonych powietrzem. Dla producenta stał się dojną krową i pozwolił skumulować kapitał dla dalszej ekspansji. Trzeba przyznać, że fani marki musieli od tej pory porządnie zadbać o swoje zdrowie. Producent albowiem zafundował im w przyszłości kolejne wstrząsy w postaci wprowadzenia do sprzedaży pierwszego osobowego… Diesla. A następnie limuzyny… No i w ostatnim roku pokazał całemu światu, że samochód sportowy może być również elektryczny. 

Nie taka straszna bariera wejścia

Wszystkie powyższe czynniki spowodowały, że dziś pojazdy Porsche nie są już tak niedostępne jak kiedyś, a spełnienie marzeń o posiadaniu jednego z nich, nigdy nie było tak bliskie osiągnięcia jak teraz. W serwisie OTOMOTO znajdziemy codziennie ponad 1000 ofert sprzedaży nowych i używanych produktów stajni z Zuffenhausen. 

Ceny najtańszych, acz jeżdżących egzemplarzy, (wśród których króluje Cayenne pierwszej generacji), startują już od około 30 tysięcy złotych. Pamiętajmy jednak, że niska cena zakupu używanych aut marki premium, gwarantuje niemal zawsze dalsze, wysokie koszty utrzymania. Najtańsze generacje w postaci pierwszego modelu Cayenne, boxstera 986 i 911-tki serii 996 nie grzeszą jakością wykonania. Borykają się z usterkami, wynikającymi z nie zawsze dobrze przemyślanych rozwiązań technicznych. Nie powinno to jednak zrażać fanów marki. Większość usterek jest „naprawialna”, a w kraju przybywa specjalistów, którzy te auta naprawić potrafią. 

Porsche Boxter 996

Porsche 996

Rynek pierwotny Porsche tylko dla zamożnych

Nowe pojazdy to jednak wciąż odległa galaktyka. Za wysokimi cenami kryje się jednak niezmiennie wysoki prestiż oraz ponownie – topowa jakość wykonania. Mimo wyjściowych cen przekraczających przeciętnie pół miliona złotych i nierzadko oscylujących wokół jednego miliona, chętnych do zakupu w naszym kraju jest podobno obecnie nawet więcej niż aut, jakie otrzymują w przydziale dealerzy. Na auto zamówione w tej chwili można czekać i do przyszłego roku, i to niekoniecznie jego początku. 

Supersamochody na sprzedaż: ile kosztują? >>>

Porsche 911 GT3 w centrum rozwojowym marki

Najnowsze Porsche 911 GT3 w centrum rozwojowym marki.

Nowe rejestracje to już nie kilkanaście sztuk lecz około dwóch tysięcy egzemplarzy rocznie. Oczywiście, to głównie zasługa rozszerzenia gamy modelowej, ale i kultowa 911 sprzedaje się nadzwyczaj dobrze. Wystarczy popatrzeć ile mamy ofert dla tego modelu na placach dealerów… Wszystko, co są w stanie zamówić, zostaje sprzedane na pniu. Kryzys? Nie słyszałem… A to dobry prognostyk dla wszystkich tych, którzy w przyszłości będą szukać dla siebie używanych egzemplarzy i cieszyć się z jazdy prawdziwym sportowym samochodem. 

***

Michał Łowejko, od lat pasjonat wszystkiego co ma cztery kółka, miłośnik motoryzacyjnego designu i muzyki jaką (jeszcze!) produkują wydechy sportowych maszyn. Tor wyścigowy to dla niego sala koncertowa.