25 września 2023

Małe auta uratowane! To już oficjalnie: norma Euro 7 zostanie złagodzona

gorący silnik

Po sprzeciwie ze strony lobby państw członkowskich i producentów aut, władze Unii Europejskiej zdecydowały się na złagodzenie normy Euro 7. Dzięki temu uda się uratować najmniejsze i najtańsze modele samochodów! Wcześniej o ich niepewnej przyszłości donosił m.in. szef Skody.

Proponowana przez Unię Europejską norma Euro 7 spotykała się ostatnio z ogromną krytyką. Niezadowolenie z zawartych w niej przepisów wyrażała nie tylko koalicja państw pod przewodnictwem Czechów, ale i przedstawiciele firm samochodowych.

Wśród tych ostatnich prym wiedli szefowie BMW, Skody, Renault czy Volkswagena. Krytykowano przede wszystkim jej koszty, które mogłyby spowodować zaprzestanie produkcji m.in. Skody Fabii. Szef BMW – Oliver Zipse stwierdził, że spełnienie wymogów Euro 7 za dwa lata jest „całkowicie niewykonalne”.

W mocnych słowach wyraził się on również na temat przyszłych wymogów testowych. Według niego były one „całkowicie nierealistyczne” (TUTAJ przeczytasz, co o autach na prąd twierdzi szef Renault).

Norma Euro 7 wejdzie w życie 1 lipca 2025 r.

Dzisiaj państwa członkowskie Unii Europejskiej zgodziły się na złagodzenie przepisów Euro 7. Nadal przewiduje się wejście w życie tej normy 1 lipca 2025 roku. Obejmie ona zarówno samochody napędzane benzyną, olejem napędowym, jak i energią elektryczną.

Najważniejszą informacja jest to, że nie zaostrzono poziomów emisji spalin względem Euro 6. Nie wprowadzono także nowych wymogów testowych, które tak mocno krytykował właśnie szef BMW. Norma Euro 7 określa nadal jednak limity emisji innych niż spaliny, takich jak cząstki pochodzące z hamulców i opon.

Ponadto usunięto propozycję utrzymywania emisji poniżej pewnego poziomu, jeśli właściciel auta pokonuje krótsze dystanse (poniżej 1 mili). Jako powód tych zmian podano informację, że producenci samochodów mają skupić się na przechodzeniu na elektromobilność, a nie na wprowadzaniu nowych technologii do będących na wymarciu pojazdów spalinowych.

„Chcemy w dalszym ciągu dążyć do celu, jakim jest poprawa jakości powietrza. Przyjęliśmy realistyczne poziomy emisji pojazdów na następną dekadę, pomagając jednocześnie naszej branży przejść na ekologiczne samochody do 2035 r.” – twierdzi pełniący obowiązki ministra przemysłu, handlu i turystyki Hiszpanii, Hector Gomez Hernandez. Przypomnijmy, że obecnie przewodnictwo Unii Europejskiej dzierży właśnie Hiszpania.

Przepisy Euro 7 oznaczają również, że akumulator w samochodach elektrycznych i hybrydach typu plug-in musi zachować 80% swojej pojemności przez 5 lat lub 26 000 km lub 70% przez 8 lat albo dystans 42 000 km.

W przypadku pojazdów ciężarowych dopuszczalne wartości emisji są niższe, a warunki badania nieznacznie skorygowano. Norma Euro 7 zawiera również specjalny przepis dotyczący autobusów miejskich, które w 2030 roku mają nie emitować dwutlenku węgla do atmosfery.

Dotychczasowe założenia Euro 7

Wcześniej proponowana norma Euro 7 zakładała dalsze obniżenie zawartości szkodliwych substancji, uwalnianych ze spalin. Przykładowo, obecnie zawartość cząstek stałych (NOx) wynosi 60 mg/km w przypadku aut benzynowych i 80 mg/km dla silników wysokoprężnych.

W ramach dotychczasowej propozycji miały one wynieść 60 mg/km, niezależnie od rodzaju zastosowanej jednostki napędowej. Co więcej, wytyczne po raz pierwszy objęły limity cząstek stałych z hamulców oraz przepisy dotyczące emisji mikrodrobin plastiku z opon.

Ale to nie wszystko. Ważną częścią Euro 7 były zmiany w procedurach testowych. Zakładano bowiem rozszerzenie warunków brzegowych testów. Przykładowo maksymalna temperatura otoczenia miała zostać zwiększona z 25 do 45 stopni Celsjusza, a wysokość (symulowane warunki) – z 1600 do 1800 m.

Poza tym w ramach dotychczasowej proponowanego kształtu Euro 7 podniesiono wymagania dotyczące tzw. trwałości emisji. Obecnie samochody muszą spełniać wymogi przez 100 000 km lub 5 lat użytkowania. Zgodnie z przyszłymi przepisami limity emisji Euro 7 musiałyby obowiązywać do 200 000 km lub przez 10 lat.

Koszty wprowadzenia nowej normy: szacunki ACEA

Do przyszłej normy Euro 7 wcześniej odniosło się też Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów (ACEA). Przedstawiło ono wyniki badania, przeprowadzonego przez Frontier Economics – firmę konsultingową założoną w 1999 roku, a zajmującą się m.in. mikroekonomią.

W swoim raporcie stwierdziła ona, że przystosowanie pojedynczego samochodu osobowego do normy Euro 7 w dotychczasowym kształcie to wydatek około 2000 euro (ok. 9000 zł). W przypadku pojazdów ciężarowych i autobusów z silnikami Diesla to już z kolei 12 000 euro (ok. 54 000 zł). Dla porównania Komisja Europejska szacowała, że dla „osobówek” miało to być 180-450 euro (ok. 810-2020 zł), a dla ciężarówek i autobusów – 2800 euro (ok. 12 600 zł).

Odmiennego zdania był natomiast szef Skody. Według niego wprowadzenie normy Euro 7 w obowiązującym do tej pory kształcie mogło spowodować wzrost ceny Fabii o… 5000 euro, czyli o około 22 500 zł (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).

W rezultacie produkcja najmniejszych modeli samochodów przestałaby być opłacalna. Na szczęście, dzięki wprowadzonym dziś zmianom tak się nie stanie!