Włosi ujawnili specyfikację techniczną dotyczącą następcy Aventadora. Nie wiadomo o ile będzie on cięższy niż poprzednik, ale pierwsze zelektryfikowane Lamborghini z możliwością ładowania baterii z gniazdka i o kodowej nazwie LB744, ma imponować mocą aż 1015 KM.
Będzie ona pochodzić z wolnossącego V12 oraz z trzech silników elektrycznych. Podobną architekturą dysponuje już Ferrari SF90 Stradale. W jego przypadku włoscy inżynierowie sięgnęli jednak po podwójnie doładowane V8 o mocy 780 KM. Ponadto Stradale dysponuje parą silników elektrycznych przy przednich kołach i kolejnym – w skrzyni biegów.
Układ napędowy Ferrari łącznie wytwarza 1000 KM i zapewnia absolutnie imponujące osiągi. Auto do 100 km/h przyspiesza w 2,5 s, a do 200 km/h ze startu zatrzymanego – w 6,7 s. Prędkość maksymalna wynosi 340 km/h. Jakie będą osiągi LB744? Tego na razie nie wiadomo.

Wiadomo za to, że pod względem możliwości swojego układu napędowego, debiutujące w 2019 roku SF90 Stradale, zdecydowanie pozostawiało Lamborghini Aventadora za swoimi plecami. Nawet w najmocniejszym wariancie SVJ, wyciskającym z siebie 770 KM.
O ile do 100 km/h rozpędzał się on w 2,8 s, o tyle 200 km/h na jego prędkościomierzu pojawiało się po upływie 8,2 s. Choć to i tak fantastyczne wyniki, to jednak wyraźnie gorsze niż w przypadku rywala z Maranello.
Ale teraz, wraz z premierą nowego zelekryfikowanego Lamborghini – następcy Aventadora – ma się to zmienić (TUTAJ przeczytasz o najpopularniejszych autach za ponad 2 mln w serwisie otomoto.pl w 2022 roku).
Nowy, wolnossący silnik V12
Następca Lamborghini Aventadora, który na razie nosi oznaczenie kodowe LB744, zadebiutuje już 29 marca. Auto ma być pierwszym zelektryfikowanym Lamborghini typu plug-in, a więc z możliwością ładowania akumulatora trakcyjnego z gniazdka.
Tak, jak Włosi wielokrotnie obiecywali, wolnossący, umieszczony centralnie silnik V12 zostanie zachowany przy życiu. Ale jest to zupełnie nowa jednostka napędowa względem tej w Aventadorze. Również ma 6,5 l pojemności skokowej, ale w porównaniu do poprzedniej stała się o 17 kg lżejsza – waży 218 kg.

Poza tym na tle tej w Aventadorze, w nowym superaucie Lamborghini jednostka napędowa została obrócona o 180 stopni. Wytwarza ona imponujące 825 KM przy 9250 obr./min i 725 Nm maksymalnego momentu obrotowego, dostępnego dopiero przy 6750 obr./min.
Trzy silniki elektryczne
Ale potężne V12 z limitem obrotów ustawionym na 9500 obr./min (jak na V12 to niesamowicie wysoko), stanowi tylko część układu napędowego. Wysyła ono moment obrotowy wyłącznie do tylnych kół za pośrednictwem 8-biegowej, dwusprzęgłowej przekładni automatycznej (DCT).
Obok jednostki spalinowej, w skład układu napędowego zelektryfikowanego Lamborghini wchodzą jeszcze trzy silniki elektryczne – każdy o mocy 158 KM i wadze 18,5 kg. Podczas gdy silniki, umieszczone z przodu, generują po 350 Nm, w przypadku centralnego jest to 150 Nm.

Oczywiście obie jednostki umieszczone z przodu przekazują moment obrotowy wyłącznie do przednich kół. Z kolei trzecia (zabudowana nad przekładnią), w zależności od trybu jazdy i warunków drogowych, może skierować niutonometry również do kół tylnej osi.
Zelektryfikowane Lamborghini: skrzynia DCT
Inżynierowie Lamborghini przekładnię DCT zainstalowali poprzecznie (jak w Miurze z 1966 r.) tuż za wzdłużnie umieszczoną jednostką V12. Taki zabieg ma na celu zrobienie przestrzeni dla zestawu akumulatora litowo-jonowego w tunelu środkowym.
Skrzynia biegów waży 193 kg, co oznacza, że jest lżejsza od tej, stosowanej w Lamborghini Huracanie. Poza tym, według słów włoskich inżynierów, potrafi szybciej niż ona zmieniać przełożenia. Dlatego też trafi do następcy mniejszego „superLambo”, planowanego na koniec 2024 roku.

Skrzynia biegów zelektryfikowanego Lamborghini wyróżnia się kompaktowymi wymiary. Mierzy 56 cm długości, 75 cm wysokości oraz 58 cm szerokości. Pozbawiona jest biegu wstecznego, a możliwością jazdy LB744 w tył zajmują się trzy silniki elektryczne.
Dzięki swojej bardzo niedużej obudowie, 8-biegowe DCT pozwala na wygospodarowanie większej kabiny niż w przypadku Aventadora. Co więcej, zaopatrzono je w funkcję ciągłej redukcji biegów, a więc zrzucaniu wielu przełożeń po przytrzymaniu lewej łopatki przy kierownicy.
Niewielki akumulator
Akumulator litowo-jonowy jest nieduży – mierzy 15,5 cm długości, 30,1 cm wysokości oraz 24,0 cm szerokości. Jego pojemność wynosi zaledwie 3,8 kWh. Mimo tego może być ładowany z zewnętrznego źródła prądu z mocą sięgającą 7 kW. Wystarcza ona, aby napełnić go w 100% w 30 minut.

Typowo dla hybryd, można go uzupełnić również przez hamowanie regeneracyjne lub bezpośrednio za pomocą silnika V12. W drugim przypadku trwa to zaledwie 6 minut.
Zelektryfikowane Lamborghini: z napędem 4×4
Dzięki dobrodziejstwu dwóch silników przy przedniej osi, zelektryfikowane Lamborghini ma napęd na obie osie. I choć nie jest on już realizowany za pomocą sprzęgła Haldex, charakter Aventadora ma zostać zachowany. Dlaczego? Bo LB744 nadal ma być wprawiane w ruch głównie za pomocą tylnych kół.
Przednie mają służyć poprawie trakcji przy przyspieszaniu oraz stabilizacji samochodu na wyjściu z zakrętów. Znalazł się przy nich wyrafinowany układ wektorowania momentu obrotowego.

O 30% mniejsza emisja dwutlenku węgla
Na koniec to, co najmniej obchodzi właścicieli włoskich superaut, a najbardziej – Lamborghini. Otóż emisja dwutlenku węgla względem Aventadora Ultimate została obniżona aż o 30%.
I choć następca tego modelu nie jest pierwszym zelektryfikowanym Lamborghini, to pierwszy model tego producenta z możliwością ładowania baterii z gniazdka. Pionierem elektryfikacja w jego gamie był limitowany Sian FKP 37.