Cupra Leon ST – „wszystkomający” Seat. Pytanie tylko jak długo.

„Wszystkomający” – pamiętacie takie hasło? Cupra Leon ST jest bez wątpienia jednym z tych wszystko mających samochodów. Ma silnik spalinowy, styl, ma osiągi i ma funkcjonalność. Aż dziwne, że w czasach elektromobilności są marki, które stać na takie ekstrawagancje. Pewnie już niedługo. A o cenę nie pytajcie.

Wystarczy kilka suchych danych: przyspieszenie do setki w 4,9 s, silnik 2.0 TSI o mocy 310 KM, napęd na cztery koła, do tego nadwozie kombi, wygodne wnętrze i matowy lakier, w którym kolor schodzi na drugi plan. Nawet cena jest, tylko to akurat nie ma tutaj znaczenia. No bo takie auto kupuje się świadomie, nie przez przypadek. Jeśli ktoś wie, czego chce 187 tys. złotych za Cuprę Leaona ST, nie może go dziwić. Ba może go jedynie zachęcić.

Jak Golf?

Cupra bardzo mocno chce być inna niż Seat. W tym akurat przypadku nie za bardzo to się udało. Owszem Cupra ma inny znaczek jakby żywcem wyjęty z filmu scince fiction, ale cała reszta to zwyczajny Seat Leon w wersji kombi, w nomenklaturze seatocupry nazywany Sportstourer. Co czyni z tej Cupry tak niesamowite auto? To przede wszystkim normalna funkcjonalność kompaktowego, rodzinnego kombi połączona z ponadprzeciętnymi osiągami i doprawiona stylowymi dodatkami. Coś mi to przypomina. I wcale nie myślę o Volkswagenie Golfie R, bliźniaku Cupry. Pamiętacie Audi RS6? Najostrzejsze kombi na rynku? Cupra Leon ST chce być, chyba jak Audi. Funkcjonalne, idealne na co dzień, stylowe, ale przede wszystkim mocarne. Tylko o rozmiar mniejsze.

Właśnie dlatego dla Cupry zarezerwowano kilka elementów, których w Seacie nie znajdziecie. To mocno wykręcony silnik, napęd na cztery koła i cztery końcówki rury wydechowej. 310 koni mechanicznych wykrzesanych z czterocylindrowego, dwulitrowego silnika turbo daje nie tylko spore możliwości, ale przede wszystkim niesamowitą frajdę podczas jazdy. Silnik wkręca się szybko na obroty, a dwusprzęgłowa 7-biegowa skrzynia DSG wydaje się tutaj jedynym możliwym rozwiązaniem. Przy umiejętnej zmianie biegów z wydechów można nawet usłyszeć prawdziwe strzały. Przeszkadza jedynie sztucznie generowany dźwięk silnika na szczęście wyłączany w trybie Indyvidual.

Cupra, czyli 4,9 do setki

Zawieszenie nie jest zbyt twarde. Wszystko po to, by na co dzień nie przeszkadzało. Można je usztywnić, wybierając jeden ze sportowych trybów jazdy. Tak, tak, bo oprócz sport i indyvidual jest także tryb Cupra. I choć to on jest najostrzejszy, w zasadzie w każdym momencie jazdy, mocne wciśnięcie pedału gazu powoduje kopniaka w plecy. Jest też przycisk wyłączenia kontroli trakcji, co w połączeniu z napędem na cztery koła może przyprawić o zawał serca. Pamiętacie? To rodzinne kombi, a nie samochód sportowy.

Właśnie dlatego wnętrze jest jedynie doprawione bardziej wyprofilowanymi fotelami i kolorystycznymi akcentami. Nie brakuje przy tym schowków, półeczek i miejsca na… wszystko. Ergonomia? Jak w każdym innym Seacie, znaczy… jak w każdej innej Cuprze. Miks przycisków połączony z ekranami dotykowymi. Jeśli kogoś drażni interfejs Volkswagena, w systemie multimedialnym Cupry jest kompletnie inny. Zabrakło mi jednak osobnych przycisków klimatyzacji i podświetlenia dotykowego zgłośnienia radia. W nocy trudno jest po prostu w nie wcelować. Wszystko jednak w tym aucie rekompensuje silnik, moc i osiągi.

Moim zdaniem

Jeśli więc zamarzysz o najostrzejszym hot-hatchu Seata, musisz zdecydować się na Cuprę i to w wersję kombi. Tylko ona w całej gamie wyposażona jest w napęd na cztery koła i tylko ona jest tak mocarna.

Owszem konkurencją dla Cupry jest Volkswagen Golf R Variant, ale ten nie wygląda tak niezwykle, a przy okazji jest sporo droższy. Mercedes AMG CLA 35 4MATIC Shooting Brake też jest, ale startuje w innej, znacznie droższej klasie. Cupra Leaon ST za wyjściowe 187 tys. zł. jest więc najtańszym hot-harcem na rynku. I warto na niego zwrócić uwagę, bo nie wiadomo jak długo jeszcze będzie.