23 października 2020

Lista dodatków: najdroższe i ekstrawaganckie

kryształowa statuetka rolls-royce ecstazy: to prawdziwa ekstrawagancja: lista dodatków do samochodu

Gdy ostatnio konfigurowałem BMW 3 GT z listy wyposażenia dodatkowego wybrałem kilka przydatnych opcji. Takich przydatnych i za rozsądne pieniądze. Ale jakie na liście są te najdroższe?

Nawigacja, wielofunkcyjna kierownica, aktywny tempomat, bez kluczykowy dostęp, otwieranie klapy bagażnika nogą i dodatkowe gniazdo USB dla tylnych foteli to raczej „must have”, a nie jakaś tam fanaberie. Konfigurując trójkę GT nawet nie pomyślałem, że w standardzie BMW nie ma lampki w podsufitce dla tylnej kanapy. Znaczy lampka jest, ale zapala się razem z tą przy kierowcy. Osobna wymagała dopłaty. Moje niedopatrzenie, no bo co do tego ma sprzedawca. Nie podpowiedział, zapomniał, przeoczył.  A teraz to ja mam „kłopocik” podczas jazdy z dzieciakami.

Lista dodatków bez końca

Z dodatkami tak już jest, listy opcji nie mają końca, połapać się w tym wszystkim nie jest łatwo a niektóre ceny potrafią naprawdę zwalić z nóg. Szczególnie w segmencie aut premium. Tam im drożej tym lepiej. No a wśród samochodów superluksusowych i supersportowych? W tym świecie wszystko jest możliwe, jak to mówią „sky is the limit”.

Do niedawna. Kupując Rolls-Royce’a, najtańszy Ghost to wydatek przynajmniej półtora miliona złotych, z listy wyposażenia opcjonalnego można było wybrać jeden chyba z najdziwniejszych i najbardziej ekstrawaganckich dodatków – świecącą statuetkę Spirit of Ecstasy. Cena? Jak to w tej marce bywa podana na życzenie klienta. Jednak Rolls musiał wycofać ją ze sprzedaży. Powód? Ekologia. Okazuje się, że statuetka zaśmiecała otoczenie. Czym? Światłem. Tłumaczenie dość pokrętne, ale właśnie taka jest świadomość ekologiczna w Europie. Nowe regulacje Unii Europejskiej były więc idealnym pretekstem do pożegnania się z wątpliwej urody gadżetem. No bo trudno nie dostrzec, że świecąca figurka do Rollsa pasuje, jak wól do karety.

No ale o gustach się nie dyskutuje. Zatem jakiego rodzaju dodatki można znaleźć na listach wyposażenia opcjonalnego innych luksusowych marek?

Wyobraźnia nie zna granic

W Audi R8 Spider v10 performance, czyli takim, które kosztuje niemal milion złotych, ma 620 KM i przyspiesza do setki w 3,2 sekundy, w standardzie jest naprawdę sporo, ale równie dużo jest na liście wyposażenia opcjonalnego.

Wybredni klienci mogą zamówić np. rozszerzony zestaw elementów wnętrza z błyszczącego karbonu za bagatela 10 750 zł. albo zawieszenie Audi magnetic ride ze stabilizatorem z włókna węglowego (CFK) za 17300 zł. No, to jeszcze rozumiem, bo poprawia właściwości jezdne, ale zejdźmy nieco na ziemię. Kupując tańszy i zwyczajny model A6 (392 tysięcy zł w podstawie) można także nieco poszaleć.

System nagłośnienia do Audi R8 kosztuje ponad 34 tys. zł.

Lakier specjalny kosztuje 16 690 zł. Gdybyśmy chcieli mieć nieco karbonu w środku auta, to trzeba dodać do tego kolejne 4330 zł. Melomani mogą wybrać system Bang&Olufsen Advanced Sound z dźwiękiem 3D, który kosztuje 34 940 zł. No i DVD za kolejne 690 zł. Może i drogo, ale gwarantuje Wam, że to i tak najtańszy sposób na dobre miejsce do słuchania muzyki.

Lista dodatków w Audi ma jednak niekwestionowaną gwiazdę. Są nią hamulce. Nie takie zwykłe, a ceramiczne. Do „aszóstki” trzeba za nie zapłacić tyle co, za kultowy model Fiata, a i tak trochę zostanie – 47 770 zł.

Maybach czy Mercedes?

Kupując Mercedesa-Maybacha GLS 600 4MATIC, wyjściowo za 802 900 zł również można puścić wodze fantazji. Choć z drugiej strony nie znajdziemy tutaj jakichś wymyślnych ekstrawagancji. Warto mieć np. duże felgi. Jeśli dobierzemy sobie koła w rozmiarze 23 cali, zaprojektowane specjalnie do tego modelu, przyjdzie nam za nie zapłacić 33 750 zł.

Mercede-Maybach: lista dodatków wcale nie jest długa. To jedno z nielicznych aut All-Inclisive

Dwa osobne fotele do Maybacha to wydatek ponad 20 tys. zł.

A jeśli chcemy pławić się w luksusie, no to koniecznie trzeba wymienić tapicerkę. Ta z linii designo – skórzana nappa w kolorze krystalicznej bieli połączonej z perłową szarością to wydatek, uwaga! 76 214 zł. Jeśli już wybraliśmy kolor, to warto przemyśleć, czy chcemy plebejską kanapę, czy może dwa oddzielne luksusowe fotele. W tym wypadku przyjdzie nam wyłożyć kolejne 21 tysięcy złotych. No dobrze, ale gdzie odłożymy np. telefon? Wypada w takiej sytuacji zadbać o gustowne stoliki. Dwa rozkładane to wydatek 10 tysięcy, ale trzeba, a w zasadzie warto, kupić je w pakiecie z lodówką (6 tysięcy złotych) i uchwytami na kieliszki (4516 zł). Jak to mówią, nie pieniądz, a cieszy.

Na szczęście System nagłośnienia w Mercedesie-Maybachu, Burmester high-end 3D surround jest tańszy niż w Audi. Kosztuje tylko 22 864 zł.

Lista dodatków i krępujące pytanie

Na szczęście modnymi w dzisiejszych czasach elektronicznymi wspomagaczami jazdy nie musimy się tutaj przejmować, bo Mercedes-Maybach to auto z serii tych wszystko mających. Jedynie za head up display, czyli ekran przezierny trzeba dopłacić skromne 1200 zł.

Lista dodatków nieoczywistych jest zresztą dłuższa.  To choroba wielu współczesnych marek. Pierwsza klasa A nie miała na przykład w standardzie półki tylnej szyby. Taki dodatek wymagał dopłaty ok 300 zł., a dzisiaj, jeśli myślisz, że kupisz Maybacha za grubo ponad milion złotych z białą tapicerką za 76 tysięcy, dwoma fotelami za 21 tysięcy i stolikami za kolejne 10, i znajdziesz w aucie kamizelkę odblaskową, jesteś w błędzie. Przecież to nie wyposażenie obowiązkowe. Przynajmniej w Polsce.

Mercedes-Maybach

Felgi w rozmiarze 23 cali kosztują 33 tys. zł.

Mercedes każe sobie słono dopłacić za takie ekstrasy. Cena? Na stacji benzynowej 3,99, w salonie niemieckiej marki 28 zł. Ale uwaga! Jak kupisz w pakiecie kamizelki dla wszystkich pasażerów, wyjdzie taniej, dokładnie o 2 złote. Komplet kamizelek na liście opcji Mercedesa kosztuje 198 zł.

Zawsze się zastanawiam, jak sprzedawca musi powiedzieć swojemu klientowi: – Wie pan, auto kosztuje milion, ale warto dołączy jeszcze head up za 1200 zł no i kamizelkę. Dopisuję 28. Przyznacie, że to dość krępująca sytuacja.

A gdzie gadżety?

Jedno jest pewne, na listach wyposażenia dodatkowego zaczynają dominować elementy funkcjonalne i te, bardziej dekoracyjne. Felgi, lakiery, tapicerki. Brakuje mi jednak trochę szaleństwa. Takiego jak na przykład w Stanach Zjednoczonych. Tam kupując np. Hondę Odyssey można wybrać wersję z wbudowanym odkurzaczem centralnym (system VAC). Cena to zaledwie kilkaset dolarów. Do Nissana Cube można dokupić, coś w rodzaju szarego trawnika na deskę rozdzielczą. Po co? Nie wiadomo, ale jest. Takie bajery, to ja rozumiem.

Honda VAC

Odkurzacz centralny w Hondzie zadebiutował w 2013 roku.

Czekam aż Fiat wznowi dostępność samochodowego ekspresu do kawy dla modelu 500L.